Siedzę opatulona kocem, od czubka nosa po same stopy.
Termometr pod pachą a obok leży kolejna dawka tabletek,
Grypa? Nie.
Uczulenie na życie.
W słuchawkach kochany Rojek podtrzymuje mnie przy życiu.
Wsłuchuję się w jego głos,
Mam nadzieje że wreszcie przekrzyczy te wrzaski za ścianą.
W oczach zbierają się tak zwane łzy.
Tylko że ja nie umiem płakać.
Już nie.
1 komentarz:
Smutne i zarazem cudowne. Powinnaś wydać swój tomik poezji. Czekam na więcej :*
Prześlij komentarz
Dziękuje że tu jesteś. Mam nadzieje że wrócisz.